Krótki pobyt w Ołomuńcu musiałem wykorzystać na trzydniową
wyprawę po południowych Morawach. Wybór padł na Morawską Ścieżkę Rowerową do
granicy ze Słowacją i Austrią.
Moravská stezka, licząca 320 km, to szlak rowerowy wytyczony
biegiem rzeki Morawy. Zaczyna się na granicy polsko-czeskiej w
okolicy Głuchołaz na Opolszczyźnie, i kończy na południu w Lednicach niedaleko
granicy czesko-austriackiej. Ja ruszyłem w Ołomuńcu, w połowie ścieżki.
|
Na południu Moraw |
Pytanie zasadnicze: czy warto? Oczywiście, że tak. Po
pierwsze, trasa wiedzie przez zabytkowe regiony Moraw, a każde, nawet
niewielkie miasteczko, zaskakuje architekturą, zabytkami i pamiątkami
historii. Wszak od wojny trzydziestoletniej i szwedzkiego potopu (który sięgnął
o wiele dalej na południe niż Częstochowa), czyli o ponad trzystu lat, Morawy
praktycznie nie zaznały wojny. Po drugie, trasa, z drobnymi wyjątkami, jest
łatwo przejezdna, doskonale oznakowana i atrakcyjna przyrodniczo. A po trzecie,
Czechy to Czechy: można nie przepadać za kuchnią, ale restauracje (hospody) i
najlepsze piwo na świecie to chyba argument, który ostatecznie wielu przekona.
Nie wspomnę o uprzejmości i gościnności Czechów.
|
Południowe Morawy to kraina winnic |
Krótkie streszczenie zanim przejdę do dokładniejszego opisu.
Ścieżką Morawską (
Moravská stezka) z
Ołomuńca do Lednic, przejechałem przez dwa dni 200 km. Trzeciego dnia wróciłem
do Ołomuńca drogami wyznaczonymi przez aplikację Mapy.cz
Oprócz samego Ołomuńca, na który warto poświęcić jeden dzień, ciekawymi miastami są Kromieryż (Kroměříž), Uherské Hradiště,
Hodonin i Břeclav. Wiele przyjemności przyniesie jazda wzdłuż Kanału Baty (Baťův
kanál) od Kromieryża do Hodonina. Warto też zajrzeć na trójstyk granic:
czeskiej, słowackiej i austriackiej, gdzie łączą się rzeki Morawa (Morava) i Dyja
(Dyje).
|
Ścieżka przy kanale Baty |
Dzień pierwszy: Ołomuniec - Veselí nad Moravou 100 km
Pierwsza połowa trasy to 45-kilometrowy odcinek do
Kromieryża, który biegnie po mało uczęszczanych drogach. Ładnym przyrodniczo
miejscem są okolice miasta Tovačov – jedzie się pomiędzy licznymi stawami.
|
Nad stawami w Towaczowie |
Na rowerowych
drogowskazach Moravská stezka jest oznaczona numerem 4, który, w przedziwny
sposób, zmienia się czasem w nr 47, by znów powrócić do dawnej czwórki. To taki
urok Czechów.
|
znakowanie czeskich ścieżek |
Druga połowa tego odcinka pokrywa się z bardzo popularną na
Morawach ścieżką rowerową wzdłuż kanału Baty, wybudowanego w latach 30. XX w.
przez czechosłowackich inżynierów. Służył do spławiania węgla brunatnego; teraz
jest miejscem, do którego przybywają liczni turyści.
|
Jedna z wielu przystani nad kanałem Baty |
Wzdłuż kanału powstały
małe porty, w których można znaleźć nocleg zarówno w kwaterach, jak i z
namiotem. 78-kilometrowa ścieżka rowerowa wzdłuż kanału bardzo przypomina Wiślaną
Trasę Rowerową.
Dzień drugi: Veselí nad Moravou – Lednice 102 km
Zaraz po wyjeździe z miejsca noclegu kończy się asfaltowa
ścieżka. Do Hodonina przez 30 km jedzie się lokalnymi, niemal pustymi drogami. Po
drodze warto pokręcić się w mieście Strážnice, które w XV w. było jednym z
głównych miejsc husyckiej rebelii na Morawach.
|
Strážnice - bramy miasta |
Za Hodoninem ścieżka biegnie wałem wzdłuż Morawy. Niestety po
15 km przyjazna szutrowa nawierzchnia zmienia się w nieprzejezdne wysypisko
kamieni jak na szlakach górskich. Musiałem prowadzić rower przez jakieś dwa
kilometry, zanim uciekłem przecinką w lesie. Tam trafiłem na piękną asfaltową,
równą drogę. Aż dziwne, że nie poprowadzono ścieżki właśnie tędy, zamiast po
kamieniach. Na Morawską Ścieżkę wróciłem w okolicach Lanžhotu, 10 km dalej, po
czym dojechałem do miejsca, w którym spotykają się rzeki Morawa i Dyja, a także
granica czeska, słowacka i austriacka.
|
Trzy granice |
Železná opona (Żelazna kurtyna) brzmi dla Polaka zabawnie,
trzeba jednak wiedzieć, że granica Czechosłowacji z Austrią pochłonęła 450
ofiar, trzykrotnie więcej niż w podzielonym Berlinie. Usłana zasiekami z drutu
kolczastego pod napięciem – są nadal widoczne gdy jedzie się Morawską ścieżką –
była pilnowana przez pograniczników, którzy bez pardonu strzelali do
uciekinierów. Ponura pamiątka dawnych czasów.
|
Granica nad Dyją |
Moravská stezka kończy się w Brzecławiu (Břeclav).
|
Zamek w Brzecławiu |
A ja na nocleg dojechałem do Lednic, na kemping o wdzięcznej
nazwie Apollo.
Dzień trzeci: Lednice - Ołomuniec 120 km
Nie spodziewałem się, że trasa powrotna okaże się tak
malownicza. Krajobrazy południowych Moraw, z winnicami i polami winorośli po
horyzont nie ustępują Toskanii czy Prowansji. Nie przypuszczałem też, że gęsta
sieć rowerowa o wspólnej nazwie Moravské vinařské stezky biegną przez tak
atrakcyjne rejony.
|
Winnice, winnice, winnice... |
|
I jak się nie zachwycić? |
Gdybym tylko mógł zostałbym co najmniej jeden dzień dłużej,
żeby pojechać na wschód wzdłuż granicy z Austrią, do Mikulova i Znojma. Pozostało
mi więc jechać na północ, do Ołomuńca, podziwiając małe miejscowości, w których
czas się zatrzymał w epoce cesarza Franciszka Józefa. To na pewno będzie mój
kierunek latem przyszłego roku.
|
Winorośle po horyzont |
Zanim opuściłem kraj (województwo) południowo-morawski i
wjechałem do ołomunieckiego, zatrzymałem się na kawę i lody na rynku w Vyškovie
wspominając rowerową wędrówkę. Reszta drogi do Ołomuńca przez Prościejów nie
dostarczyła już takich emocji, jak jej południowa część.
|
Espresso i lody na koniec
|
PODSUMOWANIE
Żałuję, że miałem tylko trzy dni na podróżowanie po
Morawach. Zgadzam się z powszechnymi opiniami, że cała republika to raj dla
rowerzystów – gęsta sieć doskonale oznakowanych ścieżek pozwala poznać to, co
Czesi mają najpiękniejszego. Bez wątpliwości powrócę na Morawy, a szczególnie
na południe, by powłóczyć się, by poniosły mnie Moravské vinařské stezky.
|
Typowy widok na południu Moraw |