Pętla śląsko-małopolska: Kraków – Tarnowskie Góry – Oświęcim – Kraków (320 km)


Z braku transportu powrotnego wymyśliłem sobie trzydniową pętlę. Głównym celem tej podróży był Górny Śląsk i jego zielone tereny. Tak, zielone. Sosnowiec, Katowice, Czeladź kojarzą się z kopalniami, hutami, kominami – tym, co charakterystyczne dla przemysłu ciężkiego. Co prawda wiedziałem, że na Górnym Śląsku na wielu hektarach rozpościerają się lasy, parki i rezerwaty, ale przyznaję, że ilość zieleni była dla mnie zaskoczeniem.
Zielony Śląsk - największe zaskoczenie tej podrózy
 Przejazd składał się z trzech etapów:

- trasa Kraków – Tarnowskie Góry przez Chrzanów, Jaworzno, Sosnowiec i Czeladź była po części powtórzeniem początku Szlaku Orlich Gniazd (do okolic zamku Rudno), i odkrywaniem śląskich miast (135 km)

 - przejazd z Tarnowskich Gór do Oświęcimia przez „zielony” Śląsk po parkach i lasach Bytomia, Chorzowa, Katowic i Tychów (94 km)


- powrót do Krakowa Wiślaną Trasą Rowerową (90 km)

Trasę po raz pierwszy ułożyłem korzystając z czeskiego portalu Mapy.cz, na którym dokładnie są zaznaczone trasy przyjazne rowerom. Ślad gps korygowałem w trakcie improwizując to tu, to tam.

OPIS TRASY

Dzień pierwszy: Kraków – Tarnowskie Góry 135 km

Wyjazd z Krakowa drogą na Kryspinów i dalej do Cholerzyna nie był dobrym pomysłem. Muszę znaleźć lepszą drogę do opuszczenia Krakowa w kierunku zachodnim. Oddech złapałem w Tynieckim Parku Krajobrazowym na 20-kilometrowym odcinku z Kamyka do przedmieść Chrzanowa. 
Wreszcie opuściłem podkrakowskie szosy
 Przyjemnym zaskoczeniem jest też 10 km z Chrzanowa do zjazdu na Jeleń, na przedmieścia Jaworzna: jedzie się w lesie, prostą, szutrową drogą. 
Tak się jedzie za Chrzanowem
Miłym akcentem są parki w Sosnowcu: bulwary nad Brynicą i Park Tysiąclecia. Dalej, no cóż, śląskie drogi niezbyt przystosowane do jazdy rowerem. Następnym razem poszukam innego rozwiązania.


Dzień drugi: Tarnowskie Góry – Polanka Wielka k. Oświęcimia 94 km

Ten dzień potwierdził tezę o zielonym Śląsku. Jazda z północy na południe dostarczyła mi wielu niezapomnianych wrażeń. Zaraz za Tarnowskimi Górami wjechałem do rezerwatu Segiet, by przez 10 km podążać wśród drzew. 
10-kilometrowa droga przez Rezerwat Segiet
Potem krótki przejazd przez Park Miejski w Bytomiu i kolejny duży park: Zespół przyrodniczo-krajobrazowy Żabie Doły w Chorzowie i zaraz Park Śląski. W Katowicach z kolei jedzie się przez Park Kościuszki, a następnie przez 15 km poprzez las dojedzie się czerwonym szlakiem rowerowym do tyskiej dzielnicy Mąkołowiec. 
Spokój bytomskiego parku miejskiego
Perełka czeka na południowych krańcach miasta – przepiękne jezioro Paprocany ze ścieżką rowerową dookoła. Niestety nie miałem czasu na okrążenie jeziora, ale pisząc tę relację już wiem, post factum, że już za tydzień nad nim się pojawię. Pętla wokół jeziora przewidziana.
Jezioro Paprocany - perła tej podróży
Nie przypuszczałem, że trasa do Oświęcimia, a konkretnie do Polanki Wielkiej, 10 km za Oświęcimiem, będzie miłą niespodzianką. Wbrew moim obawom, całkiem komfortowo przejechałem 16 km z Bierunia do Oświęcimia ścieżką rowerową wzdłuż ruchliwej drogi nr 44.

Dzień trzeci: Polanka Wielka – Kraków 90 km

Ponieważ po 10 km wskoczyłem na Wiślaną Trasę Rowerową na obrzeżach Oświęcimia nie będę się powtarzał – jechałem tędy w lipcu (opis TUTAJ). Nadal trwają prace w okolicy Okleśnej – trzeba skorzystać z objazdu. Poza tym, cud i miód. Spokojnie, bezpiecznie, równo.
Nie ma jak WTR
 PODSUMOWANIE

Bez wątpienia odkryciem tej podróży był Śląsk z jego lasami, parkami i rezerwatami. Zawsze miałem w pamięci obrazy kominów, szybów, pieców hutniczych w środku miasta (huta Kościuszko w Chorzowie), więc nie spodziewałem się zastać aż tyle zieleni. Kolejna wyprawa, już za tydzień, znów w kierunku na Tychy, a potem na południe przy granicy czeskiej. W programie Tychy-Paprocany, Żory, Wodzisław Śląski, a potem jazda po granicy polsko-czeskiej.
Kominy na Śląsku są, ale jakieś takie odległe...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz